Okazuje się, że nawet świadomy człowiek może wpaść do studni i widzieć jedynie skrawek nieba.
W styczniu żyłam trochę niczym żaba z przypowieści taoistycznej. Siedziałam na dnie studni, widząc jej wylot, myślałam, że to cały świat. I mogłabym siebie filozoficznie zapytać: co wie taka żaba w studni o bezmiarze oceanu? Troszkę utknęłam w wirze pracy – nowi, wspaniali klienci, przetargi, zapytania ofertowe, rozmowy, nowa grupa w projekcie, warsztaty podczas Tygodnia centrum NGO, trening interpersonalny, w którym uczestniczyłam podczas Studium Integralnego w Szkole Trenerów NVC. Czasem na chwilę zapominało mi się o oceanie, choć często o nim słyszałam od swoich klientów.
Na szczęście miałam okazje w nim popływać przez ostatni weekend. Moja córka to bezmiar kreatywności, pogody, ciekawości i mała bateryjka. Naładowana wkraczam w luty.